Świadomość żywieniowa


Bardzo wiele ludzi kupuje żywność w supermarketach nie zastanawiając się skąd się tam wzięła lub kto jest producentem. 
Ja staram się kupować warzywa i owoce na bazarze, prosto od rolnika – producenta. Zwracam na to szczególną uwagę. Owoce i warzywa które są jak z obrazka omijam szerokim łukiem, bo jest to w większości żywność modyfikowana tak abyśmy zjadali ją oczami. Wybieram produkty które nie są może najpiękniejsze z wyglądu ale mam pewność że mają wartość odżywczą i są naturalne.
Jasne że nie wszystkie produkty można znaleźć na targu czy bazarze, niestety jesteśmy skazani na supermarkety które kuszą nasz przecenami i promocjami wszelakimi.
Nie da się uniknąć wizyt w sklepach z szerokim asortymentem bo jest to często wygodne – wszystko w jednym miejscu. Jak już zawitamy do takiego przybytku niepewnej wartości i kuszącej promocji, która często okazuje się nie tak atrakcyjna jak nam to przedstawiano, to  starajmy się wybierać co kupujemy.

Dlatego dziś chciałbym przybliżyć temat jedzenia z supermarketów a także dań z  barów, restauracji szybkiej obsługi za pomocą filmu pt: „Food, Inc.”.

Film jest podzielony na 9 części, podaję link do pierwszej, reszta jest do wyboru w propozycjach yt:


Zakręcone świderki ze szpinakiem

W młodości szpinak kojarzył mi się z mdłą, zgniłozieloną papką. Tak był serwowany w przedszkolu i nie miał najlepszej sławy.

Niesłusznie.

Szpinak jest źródłem witamin A, PP, C oraz witamin z grupy B. Ma też dużo przyswajalnego żelaza, manganu, magnezu, miedzi, wapnia, fosforu i jodu, a także niezbędnych makroelementów, takich jak sód, czy potas. Spożywanie nadmiaru szpinaku może jednak zwiększyć zawartość szczawianu wapnia w organizmie. Dlatego aby ten niedobór wyrównać do szpinaku dodajemy jajko.
Aby zaś przyswoić żelazo należy szpinak spożywać z roślinami bogatymi w witaminę C np. z natką pietruszki lub dodawać sok z cytryny.


Szpinak można podawać na wiele różnych sposobów, dziś wybrałem najszybszy i najprostszy ale zarazem jakże smaczny.


Ingrediencje:

  1. Makaron, użyłem świderków ale może być dowolny
  2. Paczka mrożonego szpinaku
  3. Średnia cebula
  4. Kilka ząbków czosnku
  5. Jajko
  6. Śmietana
  7. Sól, pieprz, gałka muszkatołowa
  8. Żółty ser do posypania
  9. Oliwa
  10. Kilkanaście kropel cytryny

Wstawiamy wodę na makaron. Rozmrażamy szpinak na niewielkim ogniu.
ścieramy ser.
W między czasie siekamy drobno cebulę i podsmażamy sporej patelni na oliwie.
Gdy woda zawrze wrzucamy makaron.
Rozmrożony szpinak przekładamy do cebuli. Doprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową, drobno posiekanym czosnkiem oraz sokiem z cytryny.  Zostawiamy na chwilę aby smaki połączyły się.
Roztrzepujemy jajko, możemy je od razu rozrobić z dwoma -  trzema łyżkami śmietany,  wlewamy do szpinaku i mieszamy.
Odcedzamy makaron i przekładamy na patelnię i wszystko dokładnie mieszamy.
Gdy już się podsmaży, przekładamy na talerz i posypujemy startym serem.

Smacznego.

Kocie wino

Mieszkam z dwoma kotami, ściślej mówiąc z kotem Homerem i kotką Ines, która częściej nazywana jest Czarnuchem z racji umaszczenia. Dlatego wszelkie sprawy związane z kotami wielce mnie interesują.

Do zakupu ‘kociego’ wina skłoniła mnie etykietka. Nigdy wcześniej nie miałem okazji smakować tego bułgarskiego produktu, jak się okazuje niesłusznie.

Wino pochodzi z winnic Slavyantsi,  jest czerwone,  półwytrawne i delikatne w smaku.


Polecam ;-)

Ogóry małosolne

Cały rok czekam na sezon ogórkowy. I gdy tylko pojawiają się od razu kupuję ogórki i kwaszę.
Są świetnym dodatkiem do lekkich wiosennych obiadów, dobrze smakują same a także na zagrychę ;-)
Zawsze gdy pomyślę o ogórkach małosolnych zaczynają mi pracować ślinianki. Nastawiam więc ogórki i niedługo posmakuję ich delikatnej kwasowości z nutką czosnku.

Ingrediencje:

  1. 2 kilogramy ogórków do kiszenia
  2. 2 główki czosnku, najlepiej polskiego
  3. 3,5 - 4 litry dobrej wody
  4. Koper wraz z kwiatostanami
  5. Kawałek korzenia chrzanu
  6. Liście chrzanu
  7. Kilka listków dębu lub czarnej porzeczki
  8. Gorczyca biała
  9. Sól kamienna
  10. Naczynie do kwaszenia
  11. Talerzyk
  12. Kamyk lub dwa

Nastawiam wodę na gotowanie. W między czasie ogórki porządnie szoruję i usuwam ogonki. Przepłukuję koper, korzeń chrzanu i liście. Obieram czosnek. kroję korzeń chrzanu na kilka kawałków. Do naczynia na sam spód wkładam liść chrzanu, na to warstwę ogórków, kopru i kilka ząbków czosnku. Dokładam kawałek korzenia chrzanu oraz listek dębu, potem znowu ogórki i tak do samej góry. Na koniec wsypuję ok 2 łyżek gorczycy i przykrywam liściem chrzanu.

Sól rozpuszczam w przestudzonej, letniej wodzie. Całość zalewam. Kładę na to wszystko talerzyk i obciążam go kamykiem tak, aby ogórki w całości były przykryte płynem

Czekam ok 3 dni.

Mogę zdradzić tajemnicę, że pod koniec 2 dnia już można podjadać ;-)

Gołąbki wegetariańskie

Już sama nazwa jest zaprzeczeniem, bo jak gołąbek może być wegetariański? Ale w końcu to tylko nazwa ;-)
Do dzieła.

Ingrediencje:

  1. Główka włoskiej kapusty
  2. Szklanka kaszy jęczmiennej
  3. Szklanka soczewicy zielonej
  4. Dwie cebule raczej spore
  5. 4 ząbki czosnku
  6. 2 jajka
  7. Sól, pieprz, tymianek, oregano, papryka słodka mielona i co kto tam jeszcze chce do doprawienia
  8. Bulion warzywny
  9. Koncentrat pomidorowy lub sos pomidorowy.
  10. Oliwa
  11. Śmietana i mąka
Soczewicę i kaszę jęczmienną gotuję do miękkości (w osobnych garnkach ze szczyptą soli).
Cebulę siekam i podsmażam na oliwie na brązowo. Gdy już będzie dochodzić dodaję posiekany drobniutko czosnek.


Z kapusty zdejmuję liście, myję i blanszuję. Nie wyrzucam liści wierzchnich, myje je tylko, przydadzą się później.
W międzyczasie przekładam soczewicę, kaszę i cebulę z czosnkiem do miski, niech stygną.

Zblanszowane liście kapusty studzimy i odkrawamy głąba wzdłuż liścia:



Doprawiamy farsz - sól, pieprz, trochę tymianku, oregano, papryki. Można dodać co się chce ;-) Wbijamy jajka i wyrabiamy masę.

Nakładam porcję farszu na liścia i zawijam gołąbki - najpierw boki, potem wzdłuż liścia. Bulion łączę z koncentratem pomidorowym, doprawiam do smaku, dodaję trochę śmietany i mąki, wtedy sos będzie gęstszy.

Na dno dużego garnka wkładam liście, które nie nadawały się do zawijania, układam na nich gołąbki:




zalewam przygotowanym wcześniej sosem.
Gotuję na małym ogniu ok 25-35 tak aby przeszły smakiem wywaru.

Podaję same lub z ziemniakami i kieliszkiem dobrego wina.

Smacznego.

Hambuksy na szybko

Jako, że nie jem mięsa a czasem najdzie mnie ochota na śmieciowe żarcie trzeba sobie jakoś radzić. Dlatego proponuję hamburgery fasolowo - cieciorkowe.

Ingrediencje:

1. Czerwona fasola - puszka
2. Cieciorka - puszka
3. Cebula
4. Czosnek
5. Jajko
6. Przyprawy - sól, pieprz, oregano, bazylia, papryczka ostra
7. Bułka tarta lub mąka dla zagęszczenia
8. Olej rzepakowy (nadaje fajny orzechowy posmak)
9. Bułka oraz wszystko to co chcemy do hamburgera włożyć.

Otwieramy puszki, obieramy cebule i czosnek, rozbijamy jajko. Wrzucamy wszystko do miksera i miksujemy, dodajemy przyprawy (wedle upodobania, ja lubię ostre potrawy więc sporo papryczki). Przekładamy do miski i zaczynamy wyrabiać masę, stopniowo dodając mąkę lub bułkę tartą aż do uzsykania dość zwartej konsystencji.

Wkładamy masę do lodówki aby się chłodziła, dzięki temu hamburgery będą się lepiej formować.
Włączamy piekarnik na 107 stopni, do którego wkładamy przekrojoną bułkę.
Rozgrzewamy olej na patelni, formujemy zgrabne hamburgery i smażymy po kilka minut z każdej strony.


Gdy bułka dojdzie w piekarniku zaczynamy robić hamburgera. Możemy skomponować według własnego uznania i smaku. Osobiście dodaję plasterek sera, ogórki konserwowe, pomidora, cebulkę i ketchup.


Smacznego ;-)

Kiełki

Chyba każdy kto dba o siebie i chce odżywiać się zdrowo jadł kiedyś kiełki, a na pewno o nich słyszał. Kiełki nasion są źródłem witamin, soli mineralnych, mikroelementów i są łatwo przyswajalne przez organizm.

Hodowla kiełków nie jest trudna. Można uprawiać je w domu za pomocą kiełkownicy (do kupienia w sklepach ogrodniczych, ze zdrową żywnością lub na allegro).Najbardziej doceniane są kiełki lucerny, ale można chodować także kiełki brokułu rzodkiewki, pszenicy,  soczewicy, soji, słonecznika i pewnie jeszcze wiele innych.

Dziś proponuję kiełki lucerny i rzodkiewki.

Co nam będzie potrzebne:

1.      Nasiona na kiełki
2.      Miseczki
3.      Kiełkownica
4.      Woda z lepszego źródał niż kran

Zaczynamy.

Kiełki namaczam ok. 4 godzin.
 
Następnie przekładam do kiełkownicy układając nasiona równomiernie na całej powierzchni, podlewam wodą i czekam ;-)

Kiełki podlewamy 2-3 razy dziennie aż nam wyrosną:

Dzień książki

Spóźniony wpis, ale dopiero teraz dostałem książkę, która jest swoistą perełką wśród książek kucharskich.
Już zacieram łapki aby wypróbować jakiś przepis, którym oczywiście się podzielę.

Ziemy na dzień Ziemi

Ingrediencje:

1. Ziemniaki – ile kto zje ;-)
2. Czosnek – kilka ząbków
3. Przyprawy – sól, papryka ostra mielona, gałka muszkatołowa, pieprz
4. Oliwa z oliwek

Ziemniaki obieramy i gotujemy ok. 20 min, tak aby były jeszcze trochę twarde. Odlewamy, czekamy aż przestygną. Kroimy w dość sporą kostkę przekładamy do naczynia żaroodpornego, dorzucamy obrane ząbki czosnku, polewamy oliwą z oliwek, doprawiamy i mieszamy tak aby przyprawy równo oblepiły ziemniaki. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180-200 stopni. Pieczemy aż ziemniaki będą miękkie w środku a chrupkie na zewnątrz.

Smacznego:

Penne, nie mylić z Pene

Doskonała alternatywa spaghetti. Nie twierdzę, że długie wstążki klusków są w czymś gorsze, ale krótkie rurki o wiele łatwiej się wcina.

Czasem spożywanie spaghetti jest kłopotliwe. Niektórzy jedzą za pomocą łyżki i widelca (nabieranie porcji klusek na widelec i okręcanie za pomocą łyżki), inni jedzą samym widelcem  okręcając widelec na brzegu talerza. Super sposoby, ale czasem nie mamy takich możliwości, np. w pracy gdzie trzeba szybko zjeść i wracać do obowiązków nie bawiąc się w konwenanse. A czasem jesteśmy po prostu tak głodni że chcemy jak najszybciej szamać przygotowane danie. Dlatego wybieram penne. Gotuje się równie szybko co spaghetti a na pewno łatwiej je jeść. Niedowiarkom proponuje zjeść na szybko spaghetti nie plamiąc się .

Ingrediencje:

  1. Makaron penne
  2. Marchewka (lub dwie)
  3. Puszka pomidorów bez skórki (w sezonie wybrałbym świeże)
  4. Cebula
  5. Czosnek
  6. Papryczka chilli (opcjonalnie)
  7. Sól, pieprz, bazylia
  8. Ser żółty

Marchewkę obieramy, kroimy w drobną kostkę, wrzucamy na patelnie z rozgrzaną (ale nie gorącą) oliwą z oliwek, niech dochodzi. Obieramy i szatkujemy cebule. Gdy marchewka trochę zblaknie i delikatnie zmięknie dodajemy cebule. Mieszamy i zostawiamy, niech się smażą.

Papryczkę kroimy wzdłuż na pół i usuwamy nasionka (można nie usuwać, wtedy potrawa będzie ostrzejsza), kroimy drobniutko  i wrzucamy na patelnie. Dodajemy pomidory z puszki, mieszamy i zostawiamy niech wszystkie smaki pomieszają się pod wpływem temperatury.
Wstawiamy wodę na makaron.
Gdy już sos odparuje nam trochę z patelni dodajemy posiekany czosnek, szczyptę (lub dwie) soli, pieprzu oraz bazylii (najlepiej świeżej) do smaku. Zostawiamy sos niech „dochodzi”.

Solimy wodę i wrzucamy penne. Gotujemy. W między czasie ścieramy ser żółty.  Gdy makaron będzie al dente  odcedzamy i przekładamy na patelnię. Zwiększamy trochę temperaturę i mieszamy.

Gdy kluski połączą się z sosem przekładamy na talerz, posypujemy serem i możemy udekorować świeżym listkiem bazylii. Smacznego:

Zakwas

Zachęcam aby sięgnąć do przepisów z tradycyjnej kuchni polskiej. Głównym bohaterem dzisiejszych zmagań jest zakwas. Można z niego zrobić żur ale także zalewajkę. Znam takich co twierdzą że zalewajka to mdła zupa. Zapewniam że będą tak twierdzić dopóki nie spróbują jej zrobionej na tradycyjnym zakwasie:

Ingrediencje:

1. Kubek mąki żytniej razowej typ 2000
2. Kilka ząbków czosnku
3. Kromka chleba dość gruba i koniecznie ciemnego razowego lub żytniego (ja dałem kromkę staropolskiego)
4. 1 cebula
5. Listek laurowy
6. Kilka ziarenek pieprzu i ziela angielskiego
7. Szczypta soli
8. Woda z lepszego źródła niż kran

Bierzemy spory słój w moim przypadku 2,5l wsypujemy mąkę, zalewamy (nie do pełna)przegotowaną letnią wodą dodajemy obrany czosnek, listek, pieprz, ziele angielskie, szczyptę soli (albo i dwie) obraną cebule i chleb porwany na kawałki. Mieszamy i odstawiamy na 3-5 dni. Wszędzie w przepisach podane jest aby naczynie przykryć lnianą ściereczką, ja nie przykrywałem tylko zamknąłem słoik. Trzeba tylko pamiętać że zakwas będzie „pracował” i dlatego nie zalewamy do pełna:

Ciasto drożdżowe

Moje pierwsze ciasto drożdżowe. Nieskromnie się przyznam że udało się ;-)
Polecam przepis.

Ingrediencje:

1. Drożdże – 1 opakowanie
2. Mąka pszenna typ 650 - 1kg
3. 4 jajka a właściwie same żółtka
4. Mleko – ok. 0,5l
5. Cukier – szklanka
6. Pół laski wanilii
7. 1/3 kostki margaryny
8. Szczypta soli
9. Rodzynki

Rodzynki namaczamy w ciepłej wodzie, ok. 20-30 min.
Zaczynamy od podgrzania mleka z wanilią. Nie gotujemy, wystarczy aby było letnie. Drożdże zmieszamy z łyżką mąki i cukru, zalewamy ciepłym mlekiem (nie całym oczywiście, tak na oko aby zaczyn nie był za wodnisty, ale i nie za gęsty), mieszamy, odstawiamy aby wyrosły.
Żółtka ucieramy z cukrem (też nie całym).
Roztapiamy margarynę.
Mąkę przesiewamy do sporej misy, gdzie wsypujemy resztę cukru, szczyptę soli, dodajemy wyrośnięte drożdże, utarte żółtka i stopniowo w czasie wyrabiania dodajemy mleko. Gdy masa zacznie przypominać ciasto dodajemy roztopioną margarynę, wyrabiamy ok. 10 min, pod koniec dodajemy rodzynki.
Odstawiamy na ok. 40 min. W międzyczasie włączamy piekarnik na 180st.
Gdy już ciasto wyrośnie ponownie wyrabiamy, ale już nie tak długo dosłownie parę razy zagnieść.
Przekładamy do brytfanek i do piekarnika. Pieczemy aż będzie gotowe ;-) Mi to zajęło ok. 45 minut, a oto efekty:

Pierwsze koty za płoty

Pierwszy wpis jest najtrudniejszy. Zacznę może od tego czemu zdecydowałem się zacząć przygodę z blogowaniem i dlaczego akurat gotowanie.

Jedzenie nie jest trwałe. Przygotowujemy potrawy czasem spędzając w kuchni kilka godzin, po czym zjadamy i tylko wspomnienie smaku jest dowodem na to co przyrządziliśmy. Chciałbym aby smaki i jedzonko przetrwały trochę dłużej, dlatego postanowiłem założyć tego bloga.

Blog ten to trochę książka kucharska, trochę chęć podzielenia się wypróbowanymi przepisami, trochę miejsce gdzie można poszukać inspiracji, obejrzeć zdjęcia potraw a czasem podpatrzeć kuchenne tajemnice ;-)

Serdecznie zapraszam.